Wtajemniczenie energii
V wtajemniczenie
Czerpanie energii
Piąte wtajemniczenie zawiera nową interpretację tego, co zwykło się nazywać świadomością mistyczną. Zgodnie z nim, w ostatnich dekadach dwudziestego wieku ten rodzaj świadomości zostanie uznany za osiągalną formę bytu. Dotychczas doznawali jej tylko najbardziej wtajemniczeni wyznawcy wielu religii. Dla większości ta forma świadomości pozostawała tylko koncepcją intelektualną i tematem do dyskusji. Lecz wiele jednostek doświadczy w życiu doczesnym olśnienia duchowego, tak że ta forma świadomości stanie się osiągalna dla coraz większej liczby ludzi. Zgodnie z tym co mówi Rękopis, w tym doświadczeniu tkwi klucz, dzięki któremu uda się położyć kres wszystkim konfliktom, jakie zna świat. Podczas tego przeżycia pozyskujemy bowiem energię z innego źródła – ze źródła, z którego w końcu nauczymy się korzystać zgodnie z naszymi potrzebami.
Jedzenie to pierwsza droga pozyskania energii. Ale żeby uzyskać całą energię, którą jedzenie może nam dać, trzeba je smakować! Smak to klucz. Musimy przyswajać sobie smak. Dobrze jest uczynić z aktu jedzenia mistyczne przeżycie. Wtedy zawarta w pokarmie energia przejdzie do twojego ciała…
Pobieranie pokarmu to tylko pierwsze stadium. Kiedy tym sposobem zwiększymy ilość własnej energii, zwiększa się też nasza zdolność dostrzegania energii wokół nas. Uczymy się wtedy pobierać tę energię nie tylko z jedzenia. Wszystko wokół nas ma swoją energię. Ale istnieją różne jej rodzaje. Dlatego pewne miejsca wzbogacają naszą energię bardziej niż inne. Zależy to od tego, czy energia, którą emanują, odpowiada naszej energii.
Podnosząc poziom swojej energii, trzeba się otworzyć, nawiązać kontakt duchowy, uaktywnić poczucie własnej wartości, jak wtedy kiedy się widzi pola energetyczne. Jeśli uda nam się wykonać jeszcze jeden krok w tym kierunku, doznajemy nasycenia.
Pobierając energię od jakiegoś obiektu (np. drzewa) należy poczuć do niego miłość. Nie o to chodzi, aby przymuszać się do miłości, ale żeby pozwolić miłości wstąpić w sobie. Aby to się stało, musimy przypomnieć sobie to uczucie i spróbować wzbudzić je w sobie. Zawsze, kiedy podziwiamy piękno czy oryginalność jakiegokolwiek obiektu, otrzymujemy energię. Kiedy natomiast osiągamy już taki poziom, że czujemy w sobie miłość do wszystkiego, możemy siłą woli przesłać tę energię tam, skąd ją wzięliśmy.
Przez długi czas mylnie interpretowano rolę miłości. Miłość nie jest narzędziem dobra w nas ani środkiem ulepszenia świata z powodu jakiejś abstrakcyjnej odpowiedzialności moralnej, ani sposobem na wyzbycie się hedonizmu. Połączenie ze źródłem energii wywołuje najpierw uczucie podniecenia, potem zachwytu, a wreszcie miłości. Pobranie dostatecznej ilości energii dla utrzymania stanu miłości z pewnością służy światu, ale przede wszystkim służy nam samym. Czyż nie jest to hedonizm w najczystszej postaci?
Pierwsze wtajemniczenie osiągamy, gdy zaczynamy wyciągać wnioski z tego, co nazywamy zbiegami zdarzeń. Dają nam one poznać, że za wszystkim, co robimy, kryje się jakieś drugie dno, jakiś czynnik duchowy.
Drugie wtajemniczenie osadza tę świadomość w realiach. Dzięki niemu jesteśmy zdolni dostrzec nasze nałogowe oddanie sprawom bytowym, naszą obsesyjną potrzebę zapewnienia sobie bezpiecznego miejsca we wszechświecie. Przekonujemy się też, że nasze otwarcie na to, co dzieje się wokół nas, stanowi rodzaj przebudzenia…
W trzecim wtajemniczeniu bierze swój początek nowy pogląd na istotę życia. Określa ono świat materialny jako czystą energię, energię, która w jakiś sposób reaguje na kierunek naszych myśli.
Czwarte wtajemniczenie wydobywa na światło dzienne skłonność człowieka do ograbiania z energii innych ludzi przez kierowanie nimi, podporządkowanie sobie ich umysłów – zbrodniczy proceder, w którym uczestniczymy, gdyż tak często czujemy się słabi i wyzuci z energii. Niedobory te możemy rzecz jasna uzupełnić, jeżeli zdołamy podłączyć się do źródła energii. To, czego potrzebujemy, może nam dostarczyć wszechświat, jeżeli potrafimy się na niego otworzyć. To są odkrycia piątego wtajemniczenia.
Mistyczne uniesienie ukazuje jakby w błysku oka nieprzebrane złoża energii, z których może czerpać każdy. Ale takiego stanu nie da się utrzymać na dłuższą metę. Wystarczy, abyśmy porozmawiali z kimś, kto porusza się jeszcze w sferze normalnej świadomości, czy też zanurzyli się w świecie pełnym konfliktów, a zostaniemy brutalnie zawróceni do poprzedniego etapu. Wówczas musimy powoli, stopniowo dochodzić do tego, czego już doświadczyliśmy jako mgnienia przyszłości. Ale aby do tego dojść, musimy nauczyć się świadomie pobierać energię, bo to ona stymuluje zbiegi zdarzeń. One zaś z kolei pomagają nam osadzić tę nową wartość na trwałych podstawach.
Jeżeli przyjmiemy, że coś, co zdarza się nam w życiu, nie jest przypadkowe i ma prowadzić do pozytywnych zmian, możemy lepiej się samozrealizować. Czujemy wtedy, jakbyśmy otrzymywali to, co jest nam przeznaczone. Energia, która jest siłą sprawczą zbiegów okoliczności, ma swój początek w nas. Kiedy boimy się czegoś – tracimy energię, ale raz osiągnięty poziom łatwo później odzyskać. Stajemy się nowymi ludźmi. Żyjemy na wyższym poziomie energii, na poziomie energii wyżej uorganizowanej.
Proces ten przebiega tak: człowiek wypełnia się energią, wznosi się na wyższy poziom, potem znów się wypełnia i znowu się wznosi. W ten sposób człowiek kontynuuje ewolucję wszechświata ku coraz wyżej zorganizowanym formom.
Ta ewolucja niepostrzeżenie towarzyszy także historii gatunku ludzkiego. Ona jest motorem rozwoju cywilizacji, ona wyjaśnia, dlaczego człowiek żyje dłużej, jest silniejszy i tak dalej. Teraz jednak zaczynamy świadomie sterować tym procesem. Temu służy światowy ruch krzewienia świadomości duchowej.
VI wtajemniczenie
Gry kontroli
Zanim zdołamy utrwalić stały poziom pobierania energii, musimy pokonać pewną przeszkodę. Musimy zmierzyć się z właściwym nam sposobem podporządkowywania sobie innych. Jak mówiło czwarte wtajemniczenie, ludzie cierpią na niedobór energii, więc próbują zdobyć ją od innych. Piąte natomiast ujawnia istnienie nowego źródła energii. Nie będziemy mogli jednak stale z niego korzystać, dopóki nie wyzbędziemy się naszych typowych metod osiągania przewagi nad innymi i nie zaprzestaniemy tych praktyk. Jeśli wrócimy do starych nawyków, zostaniemy odłączeni od źródła energii.
Oczywiście wyzbyć się tych złych nawyków nie jest łatwo, gdyż początkowo nie zdajemy sobie sprawy z ich istnienia. Najpierw musimy więc je sobie uświadomić. A droga do tego wiedzie przez zrozumienie, że nasz osobisty styl uzyskiwania przewagi nad innymi ukształtowaliśmy w sobie jeszcze w dzieciństwie, kiedy to posługiwaliśmy się nim, aby zwrócić na siebie uwagę – co również jest formą pozyskiwania energii – i nadal w nim tkwimy. Powielamy go wciąż od nowa. Nazywam to naszą nieświadomą grą kontroli.
Grą – ponieważ jest to wciąż ta sama scena, jak scena z filmu, do którego scenariusz napisaliśmy jeszcze w młodości. Potem w życiu codziennym raz po raz odgrywamy tę scenę, nie zdając sobie z tego sprawy. Wiemy tylko, że ciągle spotyka nas to samo. Tymczasem powtarzając ciągle od nowa tę samą scenę, sprawiamy, że cały nasz film zwany życiem – złożony z wielu innych scen, wspaniałych przygód, które zwiastują nam zbiegi zdarzeń – stoi w miejscu. My sami go zatrzymujemy, powtarzając swoją grę, której celem jest zdobycie energii.
Przykładem działania gry kontroli, jest gra oparta na nieufności. Ten sposób kontrolowania sytuacji i panowania nad ludźmi w celu uzyskania energii polega na kreowaniu w sobie osobnika, który zawsze trzyma się w cieniu, a na zewnątrz prezentuje się jako istota wielce zagadkowa i tajemnicza. Taka osoba wmawia sobie, że jest po prostu ostrożna. Naprawdę jednak liczy na to, że partner da się wciągnąć w jej grę i będzie próbował ją rozszyfrować. No a kiedy ktoś rzeczywiście już da się w to wciągnąć, osoba ta pozostaje nieprzenikniona, zmuszając innych do ciężkiego wysiłku docierania do jej wnętrza i prawdziwych uczuć.
W ten sposób inni poświęcają tej osobie swoją uwagę, a przy tym przekazują własną energię. Im dłużej zdoła ona podtrzymać zainteresowanie otoczenia swoją osobą, tym więcej energii otrzymuje. Cóż jednak z tego, skoro kultywując nawyk powściągliwości sprawia, że jej ewolucja postępuje bardzo powoli, ponieważ stale powtarza tę samą scenę. Gdyby otworzyła się przed innymi, może film jej życia potoczyłby się w nowym, interesującym kierunku.
Pierwszym krokiem w procesie wyzbywania się niepożądanych nawyków jest pełne uświadomienie sobie własnej gry kontroli. Musimy wejrzeć głęboko w siebie i obnażyć własną metodę manipulowania innymi w celu uzyskania energii.
W następnym kroku musimy cofnąć się daleko w przeszłość, do domu rodzinnego, gdzie rodziły się nasze nawyki. Najłatwiej rozpoznać je, sięgając do ich korzeni. I tak, nie zapominajmy, że członkowie naszej rodziny prowadzili własne gry, próbując podebrać nam, dzieciom, trochę energii. Dlatego też każdy z nas musiał przede wszystkim wypracować sobie własną grę kontroli, własną strategię odzyskiwania energii. Rozwijaliśmy zawsze nasze gry w zależności od stosunków między poszczególnymi członkami naszych rodzin. Gdy raz uda nam się rozpoznać przepływ energii w naszej rodzinie, będziemy mogli przejść do porządku dziennego nad strategiami kontroli i wówczas zobaczymy, co się w niej naprawdę działo.
Każdy musi od nowa zinterpretować swoje doświadczenia rodzinne z duchowego, ewolucyjnego punktu widzenia, a wtedy odkryje, kim naprawdę jest. Kiedy to się stanie, gra kontroli okaże się zbędna i nasze prawdziwe życie popłynie właściwym nurtem. A zacząć należy od zrozumienia, jak tworzyła się nasza gra.
Przykład tworzenia się gry kontroli:
Ojciec rodziny to porządny człowiek, odpowiedzialny i z poczuciem humoru, ale ciągle krytykuje swojego syna, ciągle jest z niego niezadowolony. Krytyka przybiera postać zadawania mnóstwa pytań synowi i w każdej jego odpowiedzi odnajdywania jakiegoś błędu. Co wtedy dzieje się z energią dziecka? Czuje się wypompowane, więc stara się jak najmniej mówić mu o sobie, staje się skryty i niedostępny. Nauczył się takiego sposobu mówienia, który przyciąga uwagę ojca, ale nie daje mu żadnego punktu zaczepienia. On gra rolę śledczego, a syn wymyka mu się, otaczając się murem nieufności.
Rola śledczego natomiast, to też jest rodzaj gry. Ludzie, którzy obierają sobie taką metodę pozyskiwania energii, stosując grę pytań wdzierają się w intymny świat drugiego człowieka po to, by wykryć w nim coś niewłaściwego, a kiedy im się to uda, poddają krytyce te niewłaściwości. Jeśli ta strategia się powiedzie, krytykowana osoba zostaje wciągnięta w grę. Sama nie wiedząc kiedy utożsamia się z krytykującym, z uwagą obserwuje jego poczynania i stara się myśleć tak, aby nie dopuścić się niczego, co by zasługiwało na krytyczną uwagę śledczego. W wyniku tego uzależnienia psychicznego przekazuje śledczemu potrzebną mu energię.
Wyobraźmy sobie siebie w takiej roli. Gdybyśmy zostali wciągnięci w tę grę, czy nie staralibyśmy się postępować w taki sposób, aby krytykujący nie miał się do czego przyczepić? Porzucilibyśmy własny sposób myślenia i zaczęlibyśmy oceniać siebie jego kategoriami, wyzbywając się w ten sposób na jego rzecz swojej energii.
Energię można zawłaszczać czynnie – zmuszając ludzi, aby poświęcali nam uwagę – lub biernie – odwołując się do ludzkiego współczucia lub ciekawości i w ten sposób przyciągając ich uwagę. I tak na przykład jeśli ktoś ci grozi fizycznie, słownie lub psychicznie, to choćby ze strachu musisz zwrócić na niego uwagę i tym sposobem oddać mu część swojej energii. Osobnik, który stosuje wobec ciebie przemoc, może cię wciągnąć do najostrzejszej formy gry, którą szóste wtajemniczenie określa jako grę terrorysty.
Możemy też wyobrazić sobie kogoś, kto opowiada ci, jakie miał straszne przejścia, sugerując, że to się stało przez ciebie, a jeśli odmówisz pomocy, stanie mu się coś jeszcze gorszego. Taki człowiek próbuje podporządkować cię sobie w sposób najbardziej bierny, który Rękopis określa jako grę szantażysty uczuciowego. Czy nie miałeś nigdy do czynienia z osobą, która potrafiła przyprawić cię o poczucie winy, chociaż nie było ku temu żadnych powodów? Wszystko, co tacy ludzie mówią, i wszystko, co robią, spycha nas na pozycję obrony przed zarzutem, że nie zrobiliśmy dla nich tego, co powinniśmy. Nic dziwnego, że samo towarzystwo takiej osoby wywołuje u nas poczucie winy.
Grę każdego człowieka można ocenić w zależności od tego, jakie miejsce zajmuje między agresją a biernością. Jeśli ktoś artykułuje swoją agresję stosunkowo łagodnie, stara się przejąć twoją energię wyszukując w tobie wady i burząc twój świat wówczas mamy do czynienia ze śledczym. Postawą trochę mniej bierną niż szantaż uczuciowy jest twoja nieufność, którą można by nazwać grą niedowiarka. Tak więc możemy usystematyzować różne rodzaje gier: od gry terrorysty, przez śledczego, niedowiarka, aż do szantażysty uczuciowego.
Niektórzy ludzie w różnych okolicznościach posługują się różnymi systemami, ale większość ma jedną właściwą sobie grę kontroli, którą stale powtarza, tę, która wykazała największą skuteczność w układach rodzinnych.
Jeżeli w poprzednim przykładzie matka dziecka również była śledczym, dziecko otrzymuje podwójną dawkę. Gdyby go jeszcze straszyli i musiałby obawiać się o swoje bezpieczeństwo, wtedy zostałby uwikłany w grę szantażysty uczuciowego. Przebiega to tak, że gdy ktoś w dzieciństwie pozbawiał nas energii grożąc przemocą fizyczną, postawa nieufności już by nie wystarczyła. Grając nieśmiałka i niedowiarka nie odzyskalibyśmy energii, bo naszych partnerów nie obchodziłoby, co się dzieje w naszym wnętrzu. Posuwaliby się coraz dalej. Bylibyśmy więc zmuszeni przyjąć postawę jeszcze bardziej bierną, spróbować podejścia szantażysty uczuciowego, starać się wzbudzić litość i wyrzuty sumienia z powodu krzywdy, jaką nam wyrządzają.
A gdyby to także nie skutkowało, to – będąc dzieckiem – musielibyśmy znosić takie traktowanie, dopóki nie doroślibyśmy na tyle, aby móc odpowiedzieć na przemoc, odpłacić agresją za agresję. Człowiek zrobi wszystko, co będzie konieczne, aby zwrócić na siebie uwagę swojej rodziny, a tym samym pozyskać od niej energię. Metoda, która wtedy okaże się skuteczna, stanie się dominującym stylem postępowania danej osoby w dążeniu do zdobycia energii od innych, grą, którą będzie stale powtarzać.
Jak natomiast człowiek staje się śledczym? Spróbujmy wyobrazić sobie, jak zachowywalibyśmy się, będąc dzieckiem, gdyby członkowie naszej rodziny byli albo wciąż nieobecni, albo nie zwracali na ciebie najmniejszej uwagi, pochłonięci na przykład karierą zawodową. Skrytość i nieufność nie zdałyby się na nic, po prostu by ich nie zauważyli. Czy nie stalibyśmy się wtedy wścibscy, chcąc wywęszyć coś niewłaściwego w postępowaniu tych zamkniętych przed nami ludzi, aby przyciągnąć ich uwagę i pozyskać energię? Tak rodzi się przyszły śledczy.
Czyli ludzie nieufni, niedowiarki, wychowują śledczych. A śledczy produkują niedowiarków. Terroryści – szantażystów uczuciowych lub – jeśli to nie daje odpowiednich efektów – takich samych terrorystów. Tym sposobem gry kontroli reprodukują się w nieskończoność. Często zauważamy te gry u innych, o sobie zaś myślimy, że nas to nie dotyczy. Aby ruszyć naprzód, musimy wyzbyć się tego złudzenia. Prawie wszyscy, przynajmniej czasami, bierzemy udział w takiej grze. Nieraz trzeba cofnąć się daleko w przeszłość, aby stwierdzić, jakie to ma podłoże.
Kiedy już przejrzymy naszą grę, to wtedy jesteśmy naprawdę wolni i możemy stać się czymś więcej niż nieświadomym czynnikiem własnej gry. Możemy spróbować nadać głębsze znaczenie naszemu życiu, poszukać duchowej przyczyny, dla której przyszliśmy na świat w tej, a nie innej rodzinie. Możemy spróbować wyjaśnić sobie, kim naprawdę jesteśmy.
Aby odnaleźć swoją prawdziwą tożsamość, każdy z nas musi się cofnąć do swoich przeżyć w rodzinie, do czasów i miejsc dzieciństwa, i dokonać przeglądu wydarzeń. Kiedy rozszyfrujemy naszą grę kontroli, będziemy mogli skupić się na głębszej prawdzie swojej rodziny i odnaleźć także jej dobre strony, leżące u podstaw konfliktu na tle energii. Odkrycie tej prawdy umocni nas, pokaże nam, kim naprawdę jesteśmy, jaką drogą kroczymy i jaki jest sens tego co robimy.
Teraz musimy sięgnąć wzrokiem dalej, poza walkę o energię w naszej rodzinie, i szukać rzeczywistych powodów naszej w niej obecności. Aby odnaleźć swoją prawdziwą duchową tożsamość, musimy spojrzeć na całe nasze życie jak na jedną długą opowieść i szukać jej głębszego znaczenia. Najpierw musimy postawić sobie pytanie: Dlaczego urodziłem się w tej właśnie rodzinie? Jaki może być tego cel?
Należy poszukasz sensu, jaki życie naszych rodziców miało dla nas, a nasze dla nich. Dlaczego właśnie twoja matka cię urodziła, czego miało cię to nauczyć? Każdy człowiek, czy sobie zdaje z tego sprawę, czy nie, demonstruje na własnym przykładzie, jak według niego życie powinno wyglądać. Musimy spróbować odnaleźć to, czego nauczyliśmy się od swojej matki, a zarazem to, co w jej życiu mogłoby być lepsze. Ten właśnie obszar życia naszej matki, to, co pragnąłbyś w niej zmienić, stał się częścią twojego dziedzictwa. Drugą częścią jest to, co pragnęlibyśmy udoskonalić w życiu naszego ojca.
Nie jesteśmy tylko fizycznym, lecz i duchowym tworem naszych rodziców. To, że zostaliśmy poczęci przez tych dwoje ludzi, wywarło nieodwracalny wpływ na to, kim jesteśmy. Aby odnaleźć swoją prawdziwą tożsamość, musimy założyć, że jest ona czymś pośrednim między ich osobowościami. Zostaliśmy zrodzeni przez tych konkretnych ludzi, aby nadać szerszy wymiar wartościom, które oni oboje wyznawali. Dlatego nasza droga życiowa musi zmierzać do prawdy, która jest udoskonaloną syntezą tych wartości.
Gdy w pełni utożsamimy się z oglądem swojego życia, osiągniemy to, co Rękopis określa jako świadomość swojej drogi duchowej. Zgodnie z jego wskazaniami musimy poświęcić tyle czasu, ile trzeba na proces objaśniania przeszłości. Większość z nas prowadzi swoją grę kontroli, którą musimy przezwyciężyć. Kiedy nam się to uda, zrozumiemy wyższe cele, dla których zostaliśmy zrodzeni akurat przez tych rodziców i do których przygotowują nas rozliczne zwroty i zakręty na naszej drodze życiowej. Przed każdym z nas stoi jakiś cel duchowy, jakaś misja, do której zdąża nawet nie zdając sobie z tego sprawy, a kiedy robimy to w pełni świadomie, wówczas rozpoczyna się nasze prawdziwe życie.
Zanim osiągniemy w pełni ten szczególny stan umysłu, który nawiedza nas czasami – kiedy to doświadczamy, że nasze życie posuwa się naprzód za sprawą tajemniczych zbiegów okoliczności – musimy uświadomić sobie, kim naprawdę jesteśmy.
Prawda, której poszukujemy, jest równie ważna jak ewolucja całego wszechświata, bo umożliwia kontynuowanie tej ewolucji. Ewolucja człowieka dokonuje się w następujący sposób: Ludzie rodzą się w konkretnej sytuacji historycznej i znajdują w niej wartości, za którymi się opowiadają. Wchodzą w związki z innymi ludźmi, którzy także znaleźli jakieś wartości. Dzieci zrodzone w takich związkach jednoczą postawy swoich rodziców i za sprawą zbiegów zdarzeń dokonują ich syntezy na wyższym poziomie wartości. Z piątego wtajemniczenia wynika: Ilekroć, kiedy wypełnia nas energia a jakiś zbieg zdarzeń pchnie nasze życie naprzód, utrwalamy w sobie ten poziom energii i zaczynamy egzystować w postaci materii wyżej uorganizowanej. Nasze dzieci dziedziczą ten poziom i podnoszą go jeszcze wyżej. Na tym polega trwająca obecnie ewolucja gatunku ludzkiego…
Współczesne pokolenie różni się od poprzednich tym, że robi to świadomie i stara się przyspieszyć ten proces. Choćbyśmy nie wiem jak się bali – nie mamy wyboru. Jeśli już dowiedzieliśmy się, o co naprawdę chodzi w życiu, nie możemy się od tej wiedzy uwolnić. Jeśli pójdziemy inną drogą, zawsze będziemy mieć poczucie niedosytu.
VII wtajemniczenie
Świadomy proces rozwoju
Systematyczne odtwarzanie swoich zasobów energii: Po pierwsze trzeba skupić się na otoczeniu. Potem należy przypomnieć sobie, jak to wszystko wyglądało, kiedy byliśmy pełni energii. Można zrobić to w ten sposób, że przywołujemy na myśl niepowtarzalną urodę i kształt wszystkich elementów środowiska, szczególnie roślin, zwłaszcza to, jak ich barwy stawały się jaskrawsze i wyraźniejsze. Potem trzeba spróbować jeszcze raz przeżyć uczucie bliskości i łączności ze wszystkim, bez względu na rzeczywistą odległość. Wreszcie staramy się to wszystko wdychać – wdychać w siebie energię, z którą jesteśmy połączeni.
Należy wykonywać teraz głębokie, miarowe wdechy, za każdym razem zatrzymując powietrze w płucach jakieś pięć sekund. Kiedy wyobrazimy sobie, że każdy wdech napełnia nas energią, jak balon, od razu czujemy się lżejsi, a równocześnie bardziej dynamiczni. Gdy wchłoniemy w siebie tę energię, sprawdzamy, czy odczuwamy właściwe emocje. Jest to sprawdzian, czy osiągnęliśmy należyty poziom energii. Chodzi oczywiście o miłość, uczucie wtórne, powstające wtedy, kiedy uzyskujemy dostęp do energii obecnej we wszechświecie, która, rzecz jasna, pochodzi od Boga.
Kiedy jesteśmy połączeni ze źródłem energii, proces myślenia postrzegamy inaczej. Kiedy zrywamy ze swoją grą kontroli, słowa, w które zwykle ubieramy logiczne myśli, nie mają już zastosowania. Gdy jesteśmy nasyceni energią, nasze myśli przybierają formę intuicji i odbieramy je inaczej. Pojawiają się w podświadomości, czasem w marzeniach lub czymś w rodzaju wizji, kierują naszym postępowaniem obywając się bez pośrednictwa słów.
Kiedy osiągamy właściwy poziom energii, jesteśmy gotowi świadomie włączyć się w nurt ewolucji. Bierzemy udział w ewolucji na swój sposób. Po pierwsze, gromadzimy odpowiednią ilość energii. Następnie uświadamiamy sobie swój podstawowy problem życiowy, który przejęliśmy od rodziców – on umiejscawia naszą ewolucję w ogólnym nurcie. Potem wkraczamy na własną drogę, odkrywamy mniejsze, doraźne problemy, które na bieżąco konfrontują nas z życiem. Te sprawy zawsze są częścią składową głównego problemu i określają, w jakim punkcie swoich życiowych poszukiwań w danej chwili jesteśmy.
Kiedy już uświadomimy sobie owe problemy, zawsze intuicja w jakiś sposób wskaże nam, co zrobić lub w jakim kierunku się udać. Po prostu przeczucie da znak, jaki ma być następny nasz krok. To działa zawsze, chyba że postawimy sobie niewłaściwe pytanie. Życie polega nie tyle na tym, by otrzymywać właściwe odpowiedzi, ale na tym, by zadawać właściwe pytania. Jeśli pytania będą prawidłowe – odpowiedzi przyjdą same.
Tak więc otrzymujemy wskazówkę, co może się teraz wydarzyć. Następny etap wymaga czujności i pilnej obserwacji. Prędzej czy później wydarzy się coś, co popchnie nas w kierunku wskazanym przez intuicję.
Pamiętajmy, żebyśmy możliwie jak najczęściej zatrzymywali się dla uzupełnienia zapasu energii. Starajmy się utrzymywać stan nasycenia energią, stan miłości. Kiedy osiągniemy stan miłości, nikt i nic nie odbierze nam więcej energii, niż my będziemy w stanie uzupełnić. Powstaje jakby obieg zamknięty energii. Toteż jej zapas nigdy się nie wyczerpie. Musimy jednak świadomie sterować tym procesem. Jest to szczególnie ważne w kontaktach z ludźmi.
Jeżeli dobrze wchłaniamy wszystko, nie potrzebujemy dużo jedzenia. Bez względu na sytuację i okoliczności powinniśmy starać się wzbudzić w sobie strumień miłości. Nasze ciała potrzebują określonego nasycenia energią. Jeśli jej poziom spadnie poniżej granicy naszej potrzeby, organizm może na tym ucierpieć. Na tym polega zależność miedzy stresem a chorobą. Miłość podnosi poziom naszej energii. Pomaga nam zachować zdrowie. To jest bardzo ważne.
Siódme wtajemniczenie poświęcone jest procesowi świadomego rozwoju człowieka, jego uwrażliwieniu na zbiegi okoliczności, przez które wszechświat udziela odpowiedzi na nasze pytania. Mówi o tym, w jaki sposób na naszej drodze pojawiają się różne znaki orientacyjne, a myśli stają się naszym przewodnikiem. Ósme wtajemniczenie wyjaśnia, jak możemy dopomóc innym, aby sami podsuwali odpowiedzi na nasze pytania. Przedstawia też nowy rodzaj etyki, która powinna zapanować między ludźmi, abyśmy ułatwiali sobie nawzajem naszą ewolucję.
W swojej podróży kierujmy się wrażliwością na piękno. Miejsca i ludzie, od których możemy uzyskać jakieś odpowiedzi, wydadzą się nam barwniejsze i ładniejsze niż wszystko inne.
Złe sny przekazują nam najważniejsze informacje. Siódme wtajemniczenie mówi jak objaśniać sny. Trzeba porównać to, co się przytrafiło we śnie, z tym co ci się przytrafia w życiu. Należy odnieść treść snu do naszej aktualnej rzeczywistej sytuacji życiowej. Sny pojawiają się, aby przekazać nam te informacje o naszym życiu, których nam brakuje. Okazuje się, że nie tylko sny dają nam wskazówki, ale także myśli i marzenia. Widzimy w wyobraźni jakiś obraz lub wydarzenie. To jest dla nas wskazówka, co może się stać. Jeżeli zwrócimy na to uwagę, będziemy przygotowani, gdy nastąpi. Siódme wtajemniczenie mówi, że mamy takich wizji więcej, niż nam się wydaje. Aby je rozpoznać, musimy przyjąć postawę obserwatora. Kiedy taka wizja nas nawiedzi, musimy zadać sobie pytanie: Dlaczego myślę o tym właśnie teraz? Jaki to ma związek z moimi aktualnymi problemami życiowymi? Postawa obserwatora pomaga nam uwolnić się od obsesji kontroli. Umiejscawia nas w nurcie ewolucji.
Jak traktować myśli negatywne, przeczucia, że stanie się coś złego, ukochaną osobę spotka nieszczęście lub nie otrzymamy czegoś, czego bardzo pragniemy? To proste, takie obrazy powinniśmy tłumić w zarodku, gdy tylko się pojawią. Siłą woli można wywołać inne wizje, o pozytywnym wydźwięku. Po pewnym czasie złe myśli staną się coraz rzadsze, aż przestaną się pojawiać. Nasza intuicja będzie nastawiona na przeżycia pozytywne. Jeśli wówczas mimo to nawiedzą nas jakieś negatywne wizje, należy potraktować je bardzo poważnie i starać się zapobiec ich spełnieniu. Na przykład, jeśli mamy przeczucie, że ulegniemy wypadkowi samochodowemu, a wkrótce potem ktoś zaproponuje nam podwiezienie samochodem, nie należy się na to zgadzać.
Aby opanować siódme wtajemniczenie i włączyć się w nurt ewolucji, należy wyciągnąć wnioski z wszystkich wtajemniczeń i na podstawie tego, co nam one dały, wypracować sobie nową filozofię życia. Należy podsumować zmiany, jakie zaszły w naszym postrzeganiu świata dzięki naukom wtajemniczeń. Bardzo ogólnie może to się przedstawiać następująco:
Wydaje nam się, jakbyśmy obudzili się ze snu. Świat nagle wydaje się nam cudownym miejscem, w którym możemy mieć wszystko, czego potrzebujemy, jeśli tylko mamy świadomość naszej misji życiowej. A wtedy jesteśmy gotowi do włączenia się w nurt ewolucji. Mamy stale w pamięci nasze bieżące problemy i zadania życiowe i pilnie wypatrujemy wskazówek, jak je rozwiązać. Mogą one pojawić się we śnie, może nam je podpowiedzieć intuicja lub poznamy je po szczególnych kształtach i barwach, jakie przybiorą przedmioty w naszym otoczeniu. Jeżeli w konkretnych sytuacjach, w obliczu konkretnych problemów potrafimy się skupić i zgromadzić zapas energii, wówczas intuicja podpowie nam, do czego mamy dążyć. A wtedy pojawią się zbiegi zdarzeń i one wskażą nam, jaki krok mamy wykonać, aby zmierzać we właściwym kierunku. I zawsze, kiedy zbieg zdarzeń naprowadzi nas na coś nowego, nasza osobowość wzbogaca się i zaczynamy funkcjonować na wyższym stopniu ewolucji.
Musimy się nauczyć, że wszystkie odpowiedzi, które tajemniczym sposobem oświecają nas, zawsze pochodzą od innych ludzi. Właściwe odpowiedzi poznajemy przez działania ludzi, których spotykamy w różnych okolicznościach. Oczywiście nie wszyscy napotkani przez nas ludzie mają dość energii lub dostateczną świadomość, aby przekazać nam informację, którą dla nas mają. Czasem musimy im pomóc oddając im trochę własnej energii. Tak samo jak można przekazywać energię roślinie, tak też można zrobić w stosunku do człowieka. Ktoś, komu przekazujemy energię, uświadamia sobie swoją prawdziwą rolę i przekazuje nam swoją prawdę. Jeśli ktoś ma dla nas ważne przesłanie, ale my nie pomożemy mu go wyjawić, np. zadając mu pytania i żądając odpowiedzi, to może wprowadzić to między nas element rywalizacji o energię. Wtedy może dojść do głosu jego gra kontroli z okresu dzieciństwa i zdominować naszą rozmowę.
Jeżeli stale mamy w pamięci nasze pytania, wchodzimy w nurt ewolucji. Ludzie, którzy nie są ich świadomi, też mogą natknąć się na odpowiedzi, lecz dostrzegają w nich zbieg zdarzeń dopiero z perspektywy czasu. Siódmy stopień wtajemniczenia pozwala nam odczytywać odpowiedzi, gdy tylko się pojawią. Zwiększa to znaczenie codziennych doświadczeń. Musimy założyć, że każde wydarzenie coś znaczy i zawiera w sobie informację, która odnosi się do naszych pytań. Dotyczy to zwłaszcza doświadczeń, które uważamy za negatywne. Siódme wtajemniczenie uczy, że należy szukać dobrych stron w każdym zdarzeniu, nawet pozornie negatywnym.